Kiedy ostatnio miałeś czas poleżeć na trawie, popatrzeć na niebo i zatopić się w niezobowiązujących myślach? Kiedy miałeś okazję wsłuchać się w przyrodę i tak po prostu zagapić się w przestrzeń dookoła siebie?
Jestem mieszczuchem i uwielbiam głośne tętno bijącego miasta. Jednak czasami tęsknię też za bliskim obcowaniem z przyrodą i harmonią, która daje mi wieś.
Oszołomiona nadmiarem świeżego powietrza i deficytem spływających zewsząd informacji uwolniłam się na chwilę od destruktywnego i ponaglającego mnie nieustannie poczucia w środku, że „muszę” to i owo …
Nic nie muszę. I ten post też nie musi mieć dziś żadnej sensownej puenty, bo warto czasami dać sobie przyzwolenie na niekrępujące „nic-nie-muszenie” ?.
I tego Wam dziś życzę: kawałka przychylnego nam niebieskiego, czystego nieba, błogiego zamyślenia i poczucia swobody.
Dbajmy o siebie,
A.