Już miałam prawie zerwać … Czy mówiłam Ci, że miałam zamykać interes z nauką języka angielskiego? Nauczam angielskiego (i zdarzało się, że j. rosyjskiego w porywach) od ponad dwudziestu lat. Robię to dobrze. Przy tym, ciągle coś usprawniam, dodaję i zmieniam mój sposób nauczania. Nauka musi być atrakcyjna. Koniec kropka. Ucząc innych, próbuję zawsze wejść w buty mojego Klienta. I o ile cały czas bawiłam się, urozmaicaniem mojej metodologii a w międzyczasie uzupełniałam swój wachlarz narzędzi i kompetencji pozajęzykowych.To i tak w pewnym momencie powiedziałam: Dość. Ile lat można uczyć tego samego, nawet jeśli nie pracuję sztampowo, a każda lekcja jest całkowicie inna oraz dopasowana do Klienta??? Skąd ta porażka?
W międzyczasie poszłam do szkoły coachów (od zawsze chciałam to zrobić) i poczułam to: OMG – tak, to jest super rozwojowa praca! Tak chcę właśnie pracować z klientem, widząc, do jakich niesamowitych wniosków dochodzi i jak krok po kroku zmienia swoje życie. I nagle … ze wszystkich stron zaczęły się pojawiać u progu moich onlajnowych drzwi ludzie z tzw. problemem językowym. Co śmieszne, większość z tych osób, która zaczęła pracować ze mną coachingowo, nawet nie wiedziała, że angielski to moje drugie imię, to mój codzienny afrodyzjak 😉
I wtedy uderzyło mnie coś tak mocno, jakby zleciał na mnie meteoryt …. No chyba trochę przesadziłam z tym porównaniem. Zobaczyłam milion powiązań z tym, co już robię i z procesem coachingowym. Uświadomiłam sobie, że ludzie często przychodząc do mnie na lekcje, potrzebują odnaleźć swój sposób uporania się z odwieczną nauką języka. I bynajmniej nie chodzi tu o wkuwanie słów, ogarnięcie czasów i …. (tu możesz wstawić sobie cokolwiek). Tu nawet nie chodzi o motywację (bo przecież osoby przychodzące do mnie na coaching czy lekcje angielskiego mają jej więcej niż przeciętny Kowalski).
Skąd ta porażka w nauce?
A więc w czym rzecz? Tu chodzi o podstawy, o których nam nikt nigdy nie mówił, nie uczył, nie uświadamiał. To między innymi walka z naszymi stwardniałymi przekonaniami na temat siebie, swoich możliwości, uświadomienie sobie naszych motywatorów czy praca nad efektywną organizacją swojego czasu tak, aby znaleźć dłuższą chwilę na naukę. Każdy z nas ma swój kawałek do przepracowania. I basta!
Często słyszę od moich Klientów, że są zadeklarowanymi leniami. A ja patrzę na nich i widzę, jak ciężko pracują, jakie mają świetne wyniki w pracy i wykonują jeszcze całe mnóstwo innych obowiązków i zadań po godzinach. Umówmy się: To nie jest lenistwo. To nie jest brak motywacji.
No to tak pokrótce. Mogłabym pisać i mówić w nieskończoność. Tym właśnie się zajmuję. Prowadzę coaching grupowy i indywidualny. Używam narzędzi coachingowych podczas zajęć, żeby dotknąć głębiej …. i pomóc odnaleźć własny unikalny sposób Klienta na ujarzmienie języka obcego. Bliższe poznanie siebie, odkrycie swojego potencjału, ale też i swojego wroga, jakim są na przykład własne ograniczające przekonania.
I wpadłam właśnie na pomysł cyklu wpisów najczęstszych przyczyn porażek w nauce (nie tylko) języka obcego. Co myślisz? Dobry pomysł?
Dbajcie o siebie, dziękuję za Wasz czas. Może zainteresuje Was wpis o cierpliwości? Zapraszam!
A.