Nie cierpię poniedziałków czy piątek, piąteczek, piątunio?
Wczoraj powiedziałam sobie basta. Zmęczona po całym intensywnym dniu pracy postanowiłam zmienić mój rytuał (czyli nie siedzieć dalej z nosem w papierach i książkach).
„Poniedziałek to dość dziwny dzień na pieczenie ciasta” – myślę sobie. „Od tego są przecież weekendy” – rozmyślam dalej.
Ale wtedy uderzyła mnie taka myśl:
Kto w sumie powiedział, że to dziwny dzień na zrobienie placka? Czyż nie wszyscy toniemy w narzuconych przez nas samych i nasze środowisko przekonaniach?
O ile rutyna w codziennych działaniach do osiągnięcia wymarzonego celu jest najlepszym sposobem o tyle rutyna w naszym myśleniu już jest be!
I tak zachęcona swoimi własnymi przemyśleniami upiekłam wczoraj placek – jabłecznik. I poczułam się jakoś tak lekko – przełamałam coś w swojej rutynie a najważniejsze, że „zwykły, pospolity” dzień uczyniłam małym świętem. Trudny poniedziałek nagle okazał się bardzo słodki.
To od nas zależy w dużej mierze czy dziś będzie znienawidzony poniedziałek czy piątek, piąteczek, piątunio a może i nawet świąteczna niedziela ?
A Wy jak świętujecie powszednie dni? Macie swoje sposoby?
PS1 A ten prosty przepis na placek, to przepis mojej Babci. Zawsze się sprawdza.
25 dg cukru
30 dg mąki
4 jajka
kostka masła
2 łyżeczki proszku do pieczenia
Utarte jabłka
I smacznego!
PS2 A kwiaty z załączonego obrazka przynosi regularnie do domu mój mąż. Taką mamy już tradycję w całej rodzinie. Cięte kwiaty przypominają nam o konieczności celebrowania i umilania sobie każdego dnia.