Przez dłuższą chwilę doskwierało mi moje poczucie ograniczenia wolności oraz brak mobilności, możliwości kontaktu z najbliższymi i niemożność odbywania wycieczek – tych dużych i małych.
Wolność od dziecka po dzień dzisiejszy jest moją wartością absolutnie nr 1. Jej ograniczenie więc wiązało się z dużym stresem, ale wiedząc i żywiąc nadzieję, że jest to tylko chwilowa sytuacja postanowiłam zagłuszyć je oddając się pracy ponad miarę.
Spotkania z bliskimi i klientami, których też mi brakowało zaczęły zastępować spotkania na zoomie.
Zamiast wojaży zaczęłam fundować sobie ucieczki do krainy wspomnień. Przyznam, że podczas ostatnich tygodni w zasadzie mimowolnie powracały do mnie jak bumerang pewne obrazy z moich podróży gdzie swobodnie i z beztroską przemieszczałam się po miejskich bulwarach, skwerach, parkach Barcelony, Lizbony, Aten, czy na przykład Edynburga. Skąpana w promieniach słonecznych widziałam siebie przemierzającą z jednego charakterystycznego punktu w danym mieście do drugiego. Kątem oka widziałam tłumy nieznajomych przemieszczających się wraz ze mną w tym samym kierunku. I o dziwo, jak bardzo mnie te tłumy zawsze irytowały, tak teraz zaczęłam tęsknić za tymi hałaśliwymi, wchodzącymi w moją przestrzeń osobistą gromadami turystów, przechodniów.
Jednak jest coś, na co nie mogę w żaden sposób znaleźć substytutu.
…
UŚCISK. Przytulaniec.
Kiedy kilka tygodni temu zajrzałam do mojej Mamy na chwilę, a ona w bezpiecznej odległości odprowadzała mnie do drzwi, spojrzałam na nią i ze łzami w oczach zapytałam siebie: Kiedy teraz będę mogła przytulić Mamę mając absolutną pewność, że nie wyrządzę jej tym gestem miłości krzywdy? Za dwa lata???
Nie każdy jednak musi mieć tą samą silną potrzebę jak ja…
I tu nasuwa mi się pewne pytanie podyktowane odwieczną nieodpartą potrzebą edukowania wszystkich dookoła (wybaczcie): Czy znajoma jest Tobie tematyka języków miłości Gary’ego Chapmana? Korzystam z niej dość często na swoich warsztatach a dziś proponuję Tobie grę wstępną. 😉 W domowej izolacji kiedy jesteśmy zdani na swoich domowników właściwie łatwiej będzie dostrzec ich język miłości i być może poprawić komunikację w swoich relacjach.
Według badań Chapmana każdy z nas ma dwa dominujące języki miłości, czyli sposoby w jaki wyraża swoją wdzięczność innym oraz jak bardziej czy mniej świadomie oczekuje owej wdzięczności od innych.
Co możemy interpretować dla siebie jako swoisty akt miłości?
Czy będzie to:
❤ dotyk
❤ słowa afirmacyjne
❤ poświęcony nam czas
❤ podarunki
❤ przysługa?
Warto poobserwować siebie i swoich domowników. Jakich używają słów, gestów, czego między wierszami domagają się od nas? Czego Ty potrzebujesz?
Dobrze również zdać sobie sprawę ze swoich potrzeb, aby zrozumieć jeszcze bardziej siebie, swoich najbliższych, współpracowników, żeby lepiej się z nimi porozumieć, zadbać o swoje potrzeby i efektywniej zakomunikować je innym.
Zostawiam Cię dziś celowo być może z pewnym niedosytem (mam taką nadzieję!). Po więcej informacji i ćwiczeń z języków miłości zapraszam do newslettera dostępnego na stronie Inspiratorki.
I jak zawsze czekam na Twoje słowa, komentarze, wnioski (słowa to również mój język miłości i tym samym paliwo do dalszych działań i choćby dalszych wpisów 😉 ).
Dbajmy o siebie,
A.