Fale, krnąbrność i powaga

Dlaczego nie warto walczyć z naturą

Fale, krnąbrność i powaga, czyli nie walcz z naturą!

Tak, to są moje NATURALNE, nieco pokręcone włosy! Kto mnie zna, ten będzie mocno zdziwiony, widząc załączone zdjęcie. Zazwyczaj bowiem prezentuję się w wyprostowanych włosach.

W czwartek byłam u fryzjerki i zainspirowana rozmową z nią postanowiłam podzielić się z Wami moimi przemyśleniami, bynajmniej nie tylko o włosach.

Przez całe życie próbowałam obsesyjnie zdyscyplinować i wyprostować każdy niesforny kosmyk. Moja fryzura miała być bez żadnych „skaz”. Ostatnio jednak moje włosy bardziej niż kiedykolwiek zbuntowały się. Nie miałam sił. Po bokach tworzyły się zuchwałe, bezczelne fale (nawet jeden z moich kursantów na mój widok pewnego razu zapytał nienagannym angielskim: “Hey, what’s up with your hair? Po chwili dodał: I actually like it.”) ?.

Dzień w którym poszłam na sesję biznesową do zaprzyjaźnionej pani fotograf (którą serdecznie pozdrawiam, jeśli czyta ten wpis) moje włosy przeżywały apogeum czupurności. Moja znajoma przygotowując mnie do sesji biznesowej, chwyciła moje włosy i powiedziała: “Rety, takie grube, gęste i podatne włosy to prawdziwa rzadkość. Dlaczego Ty z uporem maniaka, na siłę je prostujesz??? Po co robić coś przeciwko swojej naturze? Następnym razem widzę Cię w dłuższych i w naturalnie układających się włosach. Inaczej nie przychodź!”

Ha! I te zdania dały mi mocno do myślenia.

Coś w tym kategorycznym aczkolwiek przyjaznym tonie wybrzmiało. Może rzeczywiście? Po co się męczyć, przyklepywać każdy kosmyk kiedy to nie jego natura? Idąc dalej tym tokiem rozumowania: Po co robić coś, co przychodzi nam z większym trudem zamiast robić rzeczy w zgodzie z naszą naturą? Jako trenerka Stylów Myślenia FRIS® powinnam chyba wiedzieć o tym najlepiej. ?

Pamiętam kiedy na egzaminie końcowym dla trenerów biznesu w części praktycznej miałam przeprowadzić swój moduł szkoleniowy. Wybrałam sobie wyimaginowaną grupę docelową – top management i ich problem komunikacyjny. Zastosowałam się do wszystkich zasad trenerskich – kolejność podawania zasad, instrukcji, itd. Zrobiłam wszystko niby idealnie, precyzyjnie, bez zastrzeżeń tylko … kurczę, gdzie w tym wszystkim była energia oraz zakręcona, naturalnie wesoła, uśmiechnięta Agata??? Byłam jak dystyngowana, samotnie rosnąca i nieprzystępna lilia na środku stawu w parku Kórnickim. Za bardzo chciałam wyglądać profesjonalnie i ukryć moją naturalną trzpiotowatość (włosy są chyba ich mimowolnym wyrazem).

Minęły przynajmniej dwa lata od tego wydarzenia a ja wciąż pamiętam niesmak po próbie zdrady mojego Ja. Za bardzo chciałam wyglądać profesjonalnie, wiarygodnie i poważnie, ze szczególnym naciskiem na ostatni przymiotnik. A gdzie miejsce na niesforne fale i niefrasobliwy sposób bycia – na moje naturalne Ja?

Dziś wiem jedno: odkrycie swojego Ja i pozostanie mu wiernym jest ważniejsze od starych przyzwyczajeń czy niepisanych norm, które często tkwią tylko i wyłącznie w naszych głowach.

Czasami też warto odpuścić i zwyczajnie “let your hair down!” —> [„let your hair down” – gra słów – dosłownie rozpuścić włosy lub w wyrażeniu idiomatycznym –> zaszaleć]

Może i Ty masz coś do odpuszczenia sobie?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to top