[Co powiesz sobie dziś stanowczo?]
W czwartek przeprowadziłam moją pierwszą oficjalną sesję coachingową z Klientem poza salą szkoleniową. Przygodę z coachingiem zaczęłam ponad 10 lat temu kiedy brałam udział w kilkumiesięcznym szkoleniu „Coaching w firmie. Przywództwo i kierowanie zespołem”. Zakochałam się już wtedy w tym narzędziu rozwojowym, które nie tylko pomaga zobaczyć klientowi inne opcje i perspektywy, o których wcześniej by sam nie pomyślał, ale także mobilizuje do podjęcia odpowiednich kroków. Techniki, których się wtedy nauczyłam, zabrałam ze sobą, aby przynajmniej częściowo korzystać z nich w życiu. Absolutnie nie czułam się na tyle pewna siebie, aby porwać się na nowy zawód. Nie wkroczyłam więc na nową ścieżkę zawodową.
Dziś, dekadę później na nowo rozpoczęłam romans z coachingiem.
Czy jestem teraz gotowa i pewna siebie w roli coacha?
No cóż. Może Cię rozczaruję odpowiedzią.
Ale nie, nie jestem.
Zaraz … już jestem!
Zrozumiałam coś ważnego w piątek po mojej sesji, tym razem w roli coachowanej (coach jeszcze o tym nie wie, ale będzie zadowolony z wyników swojej pracy):
Wszystko jest kwestią pojedynczej stanowczej DECYZJI. Decyzji, która jest niekwestionowaną i nienegocjowalną obietnicą daną sobie.
Wracając do domu po sesji, a także po przemiłym spotkaniu w gronie innych coachów i trenerów czułam się jakby oświecona prostotą mojego spostrzeżenia, wnioskiem i łatwością realizacji swojego pomysłu.
Wszystko jest szybką DECYZJĄ.
To ja decyduję, czy jestem pewna siebie.
To ja decyduję jaką postawę przyjmuję.
To ja decyduję, czy będę się krygować czy nie.
To ja mogę zadecydować w końcu, czy odcinam się od targających mną sprzecznych emocji, wątpliwości i _________ (tu wpisz cokolwiek Ciebie hamuje przed działaniem).
I tamtego wieczoru zrozumiałam, że:
? jednym stanowczym zdaniem i umową z samą sobą mogę wiele zadziałać;
? czasami trzeba obejść się ze sobą stanowczo, bez zbędnego rozczulania się;
? dobrze jest wyprzedzić fakty i wykreować swoją rzeczywistość po uprzednio konkretnie podjętych decyzjach (niektórzy w zmienionej wersji za Arystotelesem powtarzają: „Fake it till you make it”, czyli udawaj pewnego siebie, dopóki taki się nie staniesz.
A więc dziś mówię sobie:
? Tak, jestem znakomitym coachem i inspirującym mówcą brylującym na międzynarodowych scenach i
? tak, DZIAŁAM w tym kierunku.
Wszystko bowiem zaczyna się od naszej jednej niewinnej myśli, która wpada do nas z krótką wizytą, a my ugaszczamy ją i zatrzymujemy przy sobie na dłużej częstując ją na kolację ze śniadaniem swoją stanowczą obietnicą.
A Ty co sobie dziś stanowczo postanowisz?
PS A gdybyś miał ochotę posmakować spotkań rozwojowych w duchu MasterMind na licencji guru przywództwa Johna Maxwella, to możesz zapisać się na listę oczekujących. Ruszam z nowymi edycjami od października. Planuję grupy w języku polskim i angielskim (od poziomu B1 – połączone z nauką języka). Kliknij tu —>
Zapisy