Skąd się wzięła Inspiratorka?

Agata Gorzelana-Weinstok

Co ja zrobiłam?

Wykupiłam przed chwilą domeny (o dziwo wolne), ustawiłam pocztę na serwerze, stworzyłam grafikę i założyłam fanpage’a! Wszystko w pół godziny!

Łatwo się zapalam. Byle knot był długi i szybko się nie wypalił…

Dzisiaj nadszedł ten moment kiedy po spotkaniu z moją serdeczną koleżanką postanowiłam ujarzmić niezwerbalizowane pragnienia, które tliły mi się od kilku miesięcy, a może i lat w formie marzeń, choć może trafniej byłoby napisać: mrzonek, o pisaniu i inspirowaniu dusz.

Pisanie towarzyszyło mi odkąd pamiętam. Od wczesnych lat pisałam dzienniki i pamiętniki. W szkole podstawowej wygrywałam konkursy literackie i nawet raz wysłałam felieton do Głosu Wielkopolskiego. Został wydrukowany w sobotnim wydaniu i zaoferowano mi honorarium. Mama wystraszona, że jeśli zacznę mieć dodatkowe przychody, to stracę rentę po śp. Tacie, nie podała mi/redakcji numeru konta bankowego. Wraz z tym ruchem lub raczej brakiem ruchu mojej kochanej rodzicielki (z ogromnym potencjałem pisarskim), runęła jeszcze moja nie rozpoczęta kariera dziennikarska.

Potem miałam kolejne podrywy literackie – zdobyłam wyróżnienie i ósme miejsce w konkursie na najbardziej twórczą i kreatywną pracę z języka polskiego wśród wszystkich uczniów zdających do szkół średnich w Wielkopolsce. Zostałam zaproszona na specjalne spotkanie do Pani kurator. Na miejscu, pani redaktor z ówczesnego Radia Merkury poprosiła mnie o numer telefonu w celu umówienia się na wywiad. Byłam ogromnie nieśmiała i pozbawiona jakiejkolwiek pewności siebie więc podałam numer telefonu mojej szkoły – poznańskiego Marcinka w sprzecznej nadziei, że A) może jednak pani sekretarka poprosi mnie do telefonu podczas lekcji i spełni się moje marzenie – będę gościć w radio, B) a z drugiej strony może jednak pani redaktor nie dodzwoni się do mnie i nie będę musiała się denerwować z przygotowaniami do audycji. Żeby było jasne: Nikt mnie nie wezwał do szkolnego telefonu. Moja kariera dziennikarska znowu została zduszona w zarodku.

Potem powstał jeszcze pomysł ze studiowaniem specjalizacji: dziennikarstwo, na filologii polskiej, ale języki obce wygrały z czystego pragmatyzmu… Zostałam więc podwójnym filologiem (angielskim i rosyjskim) z odwieczną i niespełnioną potrzebą dawania upustu moim gromadzonym zewsząd inspiracjom, przemyśleniom oraz co za tym idzie: potrzebą ekspozycji artystycznej.

Dzisiaj wszyscy piszą: blogi, książki i wpisy na social media. To w sumie dlaczego i ja nie mogę przynajmniej spróbować?

Pukam się w głowę po chwili i pytam się: Tylko po co ci to, Gorzelana? Mało masz na głowie?
No właśnie. A jednak. Od zawsze …

I tu zrobię mały “suspense”. Ciąg dalszy nastąpi 🙂

A.

Edit: Dorzucam wpis w formie podcastu —> kliknij —> odcinek 1

1 Comment

  1. Autorka
    15 lutego 2020

    Są w drodze 🙂 Dziękuję za komentarz 🙂

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to top