Czy przestać być miłym?

Pamiętam jak kiedyś małe dzieci przy basenie we wpływowym (i mocno rasistowskim) country clubie w Północnej Karolinie spojrzały na mnie a potem na swoich rodziców i wykrzyknęły pod moim adresem z sympatią w głosie i jakby w zdumieniu: „Mommy! She’s sooo nice!!!” – „Mamuś, ona jest taaaka miła!”

Uśmiechnęłam się do siebie i równocześnie sama się zdziwiłam. Zadałam sobie wtedy pytanie: „Czy moje bycie miłą jest tak uderzająco zaskakujące nawet dla uprzejmych, grzecznych, przeważnie miłych dla obcych ludzi Amerykanów?”

Te słowa i obrazek czasami powracały do mnie we wspomnieniach. Taki jeden z sympatycznych flashback’ów. Słowa miła, sympatyczna i ciepła często pojawiały się później w opisach mojej persony przez osoby rozmaitych nacji.

Brałam to za atut. Choć czasami odnosiłam wrażenie, że bycie miłą odbierane jest zwłaszcza przez osoby z natury, jakby to powiedzieć, bardziej zasadnicze i szorstkie w obyciu („miłe osoby” od razu domyślą się o jakie mi chodzi) za słabość i powód do niecnego wykorzystywania owego rzekomego wg nich defektu w ustawieniach fabrycznych w różnych sytuacjach 😉

Dlaczego poruszam ten temat? W piątek w sklepie na półce z prasą przeglądałam miesięczniki i na okładce jednego z nich przeczytałam taki oto tytuł: „Nie bądź miła, bądź uprzejma.” Zapaliła mi się lampka i złapałam haczyk, taki haczyk na zadumę. Nie kupiłam magazynu dla jednego artykułu, ale zaczęłam szukać dalej w tym temacie.

„Tak właśnie zostały wychowywane dziewczynki wśród zaleceń i nakazów typu: bądź miła, uśmiechnij się, nie rób nikomu przykrości. Trzeba więc koniecznie przerwać to błędne koło i przestać być w końcu miłym.” Zaczęłam czytać podobne hasła w wielu artykułach i poradnikach internetowych.

Pewnie i tak. Jeśli chcemy każdemu dogadzać, to rzeczywiście istnieje ryzyko, że szacunku w zamian za to nie oświadczymy.

Tego samego dnia, zanim zakończyłam na dobre zakupy, podeszłam jeszcze do apteki. Okazało się, że farmaceutka sprzedała mi niewłaściwy szampon. Kiedy go wzięłam do ręki tuż po dokonaniu płatności zdziwiłam się głośno, że opakowanie wygląda podejrzanie inaczej niż do tej pory. Pani była w odpowiedzi na moje wątpliwości uprzejma, ale … niemiła.

Odeszłam od okienka nieco poirytowana. Wyszłam z apteki. Otworzyłam opakowanie. Popatrzyłam na zawartość. „Szampon w tubce?” Byłam zdezorientowana i chyba zła. Przez chwilę przeszło mi jednak przez myśl: „W sumie mogę się „przemęczyć”. Szybko się zużyje… Ale zaraz: Nie! Dlaczego mam się MĘCZYĆ? Dlaczego mam to sobie robić?” Energicznie obróciłam się na pięcie, przekroczyłam ponownie drzwi i śmiało, zdecydowanym głosem zapytałam, czy mogę zwrócić produkt. Byłam tylko uprzejma, neutralna i nie niemiła.

Bo miła nie musi być synonimem naiwnej, nieasertywnej i nie wiadomo jeszcze jakiej.

Miła to miła. I tyle w tym temacie. To dzięki miłym osobom uśmiechamy się częściej i jest nam jakoś lżej i pogodniej na serduchu.

Jest tylko jeden warunek: Bycie miłym lub nie niemiłym jest ok jeśli mamy odwagę być pewnym swego, swojej osoby i będziemy świadomie chronić siebie. Tego się trzymajmy i tego nam wszystkim dziś życzę.

Napiszcie koniecznie jak sobie radzicie z byciem miłym (znam wielu z Was i wiem, że jesteście niezwykle miłymi osobami; swój przyciąga swego ;). Przeszkadza Wam bycie miłym czy raczej pomaga w kontaktach?

Pięknej niedzieli.
Dbajmy o siebie,
A.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to top